Ñàéò ïîå糿, â³ðø³, ïîçäîðîâëåííÿ ó â³ðøàõ ::

logo

UA  |  FR  |  RU

Ðîæåâèé ñàéò ñó÷àñíî¿ ïîå糿

Á³áë³îòåêà
Óêðà¿íè
| Ïîåòè
Êë. Ïîå糿
| ²íø³ ïîåò.
ñàéòè, êàíàëè
| ÑËÎÂÍÈÊÈ ÏÎÅÒÀÌ| Ñàéòè â÷èòåëÿì| ÄÎ ÂÓÑ ñèíîí³ìè| Îãîëîøåííÿ| ˳òåðàòóðí³ ïðå쳿| Ñï³ëêóâàííÿ| Êîíòàêòè
Êë. Ïîå糿

 x
>> ÂÕ²Ä ÄÎ ÊËÓÁÓ <<


e-mail
ïàðîëü
çàáóëè ïàðîëü?
< ðåºñòðaö³ÿ >
Çàðàç íà ñàéò³ - 3
Ïîøóê

Ïåðåâ³ðêà ðîçì³ðó




Jan Kochanowski

Ïðî÷èòàíèé : 122


Òâîð÷³ñòü | Á³îãðàô³ÿ | Êðèòèêà

Tren XVII


Pańska  ręka  mię  dotknęła,
Wszytkę  mi  radość  odjęta:
Ledwe  w  sobie  czuję  duszę
I  tę  podobno  dać  muszę.

Lubo  wstając  gore  jaśnie,
Lubo  padnąc  slońce  gaśnie,
Mnie  jednako  serce  boli,
A  nigdy  się  nie  utoli.

Oczu  nigdy  nie  osuszę  -
I  tak  wiecznie  płakać  muszę!
Muszę  płakać!  -  O  mój  Boże,
Kto  się  przed  Tobą  skryć  może?

Prózno  morzem  nie  pływamy,
Prózno  w  bitwach  nie  bywamy:
Ugodzi  nieszczęście  wszędzie,
Choć  podobieństwa  nie  będzie.

Wiodłem  swój  żywot  tak  skromnie,
Że  ledwe  kto  wiedział  o  mnie,
A  zazdrość  i  złe  przygody
Nie  miały  miały  mi  w  co  dać  szkody.

Lecz  Pan,  który  gdzie  tknąć,  widzi,
A  z  przestrogi  ludzkiej  szydzi,
Zadał  mi  raz  tym  znaczniejszy,
Czym-em  już  był  bezpieczniejszy.

A  rozum,  który  w  swobodzie
Umiał  mówić  o  przygodzie,
Dziś  ledwe  sam  wie  o  sobie:
Tak  mię  podparł  w  mej  chorobie.

Czasem  by  się  chciał  poprawić,
A  mnie  ciężkiej  troski  zbawić,
Ale  gdy  siędzie  na  wadze,
Żalu  ruszyć  nie  ma  władze.

Prózne  to  ludzkie  wywody,
Żeby  szkodą  nie  zwać  szkody;
A  kto  się  w  nieszczęściu  śmieje,
Ja  bych  tak  rzekł,  że  szaleje.

Kto  zaś  na  płacz  lekkość  wkłada,
Słyszę  dobrze,  co  powiada;
Lecz  się  tym  żal  nie  hamuje,
Owszem,  więtszy  przystępuje.

Bo,  mając  zranioną  duszę,
Rad  i  nierad  płakać  muszę,
Co  snać  nie  cześć,  to  ku  szkodzie
I  zelżywość  serce  bodzie.

Lekarstwo  to,  prze  Bóg  żywy,
Ciężkie  na  umysł  troskliwy!
Kto  przyjaciel  zdrowia  mego,
Wynajdzi  co  wolniejszego!

A  ja  zatym  łzy  niech  leję,
Bom  stracił  wszytkę  nadzieję,
By  mię  rozum  miał  ratować;
Bóg  sam  mocen  to  hamować.


Íîâ³ òâîðè