Z tego, co cudem ocalało…

Spokojnie  tak  i  słodko  przy  mnie  trwasz,  
W  objęcia  me  wtopiona  aż  go  głębi...  
W  tej  chwili  moje  serce  nic  nie  gnębi,  
Bo  włosy  Twe  owiły  moją  twarz.

Wnet  Twoje  usta  ciągną  się  po  moje,  
Nastaje  moment  świętej  nieważkości,  
Gdy  nasze  duszy,  ciała,  mięśnie,  kości  
Istnieją  już  jak  jedno,  nie  jak  dwoje.

Świat  nie  rozdzieli  nas,  nie  ma  uprawnień,  
Bo  miłość  nasza  wyższa  nad  limity.  
Bo  w  naszych  rękach  w  tych  objęciach  zwitych  
Wciąż  tętni  coś  wiecznego,  bez  przedawnień.

Bo  nasze  słowa,  ciche  szepty,  krzyki,  
Brzmią  ponad  czasem,  nad  wymiarem  świata,  
Bo  duszy  nasze  razem  są  skrzydlate.
Patrz,  nasze  oczy  znów  namiętne,  dzikie.

Bo  nasze  serca  w  piersiach  znów  łomoczą,  
I  tylko  wtedy  czuję,  że  żyjemy,  
Jak  z  naszych  ust  ten  słodki  sok  pijemy,  
Безтямно  так,  до  ночі,  донесхочу...

Ще  раз  скажУ,  що  досі  в  серці  маю:  
-  І  попри  все  я  так  Тебе  кохаю...

[i](jednego  drugiego  listopada)[/i]

адреса: https://www.poetryclub.com.ua/getpoem.php?id=926076
Рубрика: Лирика любви
дата надходження 24.09.2021
автор: МАТЕО