Ñàéò ïîå糿, â³ðø³, ïîçäîðîâëåííÿ ó â³ðøàõ ::

logo

UA  |  FR  |  RU

Ðîæåâèé ñàéò ñó÷àñíî¿ ïîå糿

Á³áë³îòåêà
Óêðà¿íè
| Ïîåòè
Êë. Ïîå糿
| ²íø³ ïîåò.
ñàéòè, êàíàëè
| ÑËÎÂÍÈÊÈ ÏÎÅÒÀÌ| Ñàéòè â÷èòåëÿì| ÄÎ ÂÓÑ ñèíîí³ìè| Îãîëîøåííÿ| ˳òåðàòóðí³ ïðå쳿| Ñï³ëêóâàííÿ| Êîíòàêòè
Êë. Ïîå糿

 x
>> ÂÕ²Ä ÄÎ ÊËÓÁÓ <<


e-mail
ïàðîëü
çàáóëè ïàðîëü?
< ðåºñòðaö³ÿ >
Çàðàç íà ñàéò³ - 4
Ïîøóê

Ïåðåâ³ðêà ðîçì³ðó




Jan Kochanowski

Ïðî÷èòàíèé : 144


Òâîð÷³ñòü | Á³îãðàô³ÿ | Êðèòèêà

Księgi pierwsze – Pieśń XXIV

Zegar,  słyszę,  wybija,
Ustąp,  melankolija!
Dosyć  na  dniu  ma  statek,
Dobrej  myśli  ostatek.

U  Boga  każdy  błazen,
Choć  tu  przymówki  prazen,
A  im  się  barziej  sili,
Tym  jeszcze  więcej  myli.

A  kto  by  chciał  na  świecie
Uważyć,  co  się  plecie,
Dziwnie  to  prawdy  blisko,
Że  człek  -  boże  igrzysko.

Dygnitarstwa,  urzędy,
Wszystko  to  jawne  błędy;
Bo  nas  równo  śmierć  sadza,
Ani  pomoże  władza.

A  nad  chłopa  chciwego
Nie  masz  nic  nędzniejszego;
Bo  na  drugiego  zbiera,
A  sam  głodem  umiera.

Więc,  by  tacy  synowie
Byli  jako  ojcowie,
Dawno  by  z  tej  przyczyny
Świat  się  jął  żebraniny.

Lecz  temu  Bóg  poradził,
Bo  co  jeden  zgromadził,
To  drugi  wnet  rozciska;
Niech  świata  głód  nie  ściska.

Po  śmierci  trudno  rządzić;
Tyś  mógł,  ojcze,  nie  błądzić,
Syn  tylko  worki  zliczy,
W  rozumie  nie  dziedziczy.

Przeto  te  troski  płone
Szatanowi  zlecone;
Niech,  uprzątnąwszy  głowę,
Mkną  w  skrzynię  Fokarowę.

A  nam  wina  przynoście,
Z  wina  dobra  myśl  roście;
A  frasunek  podlany
Taje  by  śnieg  zagrzany!


Íîâ³ òâîðè